Dzisiaj przedstawiam wam moją metamorfozę,która najbardziej
was interesuje ! ( Będzie duzo czytania i mnóstwo zdjęć ! )
Moja historia zaczęła
się dwa lata temu. Miałam wypadek i w moim kolanie zostały zerwane wszystkie
więzadła. Lekarze przez długi czas diagnozowali co dokładnie trzeba naprawić.
Po miesiącu wyczekiwania wreszcie nadszedł dzień
operacji i przeprowadzono rekonstrukcję więzadeł i pęczków, moja nadzieja na
powrót do zdrowia wróciła.
(zdjecie ze szpitala)
Bardzo się zdziwiłam, gdy usłyszałam, że czeka
mnie kilka miesięcy leżenia w łóżku - zapewne wielu
z was pomyśli ,,no to raj!! można czytać książki,oglądać filmy, nie trzeba
chodzić do szkoły czy pracy i można nadrobić wszelkie zaległości,, - przyznaję
się, ja też tak myślałam...
Niestety ból, który przez pierwsze tygodnie mi
towarzyszył, był nie do zniesienia. Mijały kolejne miesiące i był to bardzo
smutny i szary okres w moim życiu. Baaaardzo samotny Tylko ja,
łóżko i książki.
W końcu nadeszły wymarzone dni rehabilitacji i
nauki chodzenia o kulach Szło mi naprawdę dobrze i po miesiącu (!!!) zaczęłam
wreszcie chodzić o własnych siłach.
Samotność poszła w niepamięć, zaczęły się spotkania
towarzyskie i nadrabianie pół roku samotności. Wypady na pizzę, frytki czy
chipsy do filmu to była codzienność. Nie widziałam w tym nic złego, jeśli
wracaliśmy ze spotkania, hot dog na szybko był najlepszym pomysłem
Codziennie obowiązkowo musiałam zjeść paczkę
ciastek, do tego oczywiście jakiś gazowany słodki napój i piffko. Opuszczałam posiłki, a
słysząc, że ktoś je 5 razy dziennie wydawało mi się niemożliwe.
Pewnego dnia spotkałam znajomego i opowiedział mi
trochę o tym jak żyje, o jego posiłkach i zamiłowaniu do siłowni. Tego dnia
spojrzałam w lustro i pomyślałam, że chciałabym poczuć się znów sobą, wyglądać
tak jak się czuję, czyli:
- na 20 lat;
- na młodą, zgrabną i wysportowaną kobietę, która
łaknie życia.
W dniu wielkich zmian
trochę poczytałam, ponieważ mój tryb życia był bardzo odległy od zdrowego. Jak
się okazało, wszystko w czym się lubowałam było zakazane!!
Miałam dobre nastawienie i byłam pełna nadziei i
motywacji, więc przyjęłam przeczytane informacje z uśmiechem na twarzy i
zabrałam się do działania.
Pierwsza zmiana, jaką wprowadziłam, było
odrzucenie pszenicy. Wprowadziłam zamianę, którą
nazwałam - WSZYSTKO BRĄZOWE.
Brązowy ryż, makaron i chlebek. Pozbyłam się
słodzonych, czekoladowych i innych płatków z dużą ilością cukru, wyrzuciłam sól
i cukier z moich szafek.
Z zamrażarki wyciągnęłam wszystkie zapiekanki,
pizzę i inne gotowe dania do odgrzania w mikrofali. Zrobiłam również
postanowienie, że przestanę używać wszystkich gotowych przypraw, które
zawierają w sobie sól i cukier, ponieważ chciałam przestać używać tych dwóch
dodatków, a wyczytałam, że można je z powodzeniem zastąpić ksylitolem i solą
himalajską i tak zrobiłam.
Półki zapełniłam owocami, warzywami, płatkami
owsianymi i dużą ilością ziół do przyprawiania i również zakupilam olej
kokosow,który aktualnie uzywam do wszystkiego od smazenia do koktajli .
Odstawiłam na bok śmietany i smażone na głębokim oleju potrawy. W mojej kuchni
zapanował zdrowy styl życia i dieta nie przysparzała mi problemów.
Starałam się by zawsze mieć zgrzewkę wody, zielona herbate i
kawe. I przyzwyczajałam się do picia duzej ilości płynow. Ponieważ wczesniej
jedynym przyjmowanym płynem było wino lub piffko a wode przyjmowałam dopiero
nastepnego dnia rano na kacu,tak nie ukrywam bylam imprezowiczka !
Najgorzej było zrobić pierwszy krok do aktywności
fizycznej, a przyznaję się, że na wuefie zawsze miałam zwolnienia i bardzo
niechętnie podchodziłam do takiej formy spędzania czasu
Pierwszą zmianą w tym kierunku było codziennie
poranne lub wieczorne bieganie. Były to wakacje, dochodziło do 40 stopni C i
stanowiło to nie lada wyzwanie. Na samym początku było bardzo ciezko po kilku
latach nałogowego palenia i picia kondycja byla zastraszająco zła jak na mój
mlody wiek. Przy 20 minutowym biegu stawałam nawet po 3 razy żeby złapac
oddech! Nie zniechęcało mnie to ani troche, ponieważ z każdym dniem
widziałam,ze mogę troszke wiecej i troszke dłużej.
Zaparłam się i nie odpuszczałam, chociaż były dni
słabości. Musiałam wstawać około 6/7 rano, gdy żar jeszcze nie lał się z nieba
zaczynalam od 20 min biegu po miesiącu mogłam już przebiec minut 40 !. Do głowy
przychodziły myśli:
"po co to robisz i tak niczego nie
zmienisz"
"pośpijmy sobie jeszcze, a jutro pójdziemy
biegać"
No i właśnie moje kochane, nie ma od
jutra ,od poniedziałku, zmiany można zaczac zawsze bez odkladania na pozniej, czekajac na odpowiedni moment, on nigdy nie nadejdzie!
Nie mogłam
już dłużej niczego odkładać. Chciałam by bieganie stało się moim nawykiem,
czymś co będę robić automatycznie, jak mycie zębów.
Po dość długiej walce, nawet nie wiem kiedy, sama
chciałam więcej - bieganie już mi nie wystarczało
Nie
odczuwalam presji, nie wchodzilam co 2 dzien na wage sprawdzając czy SA już
efekty. Wszystko działo się swoim tempem a ja robilam z dnia na dzien swoje nie
czekajac na zmiany.
Bieganie
przestalo mi wystarczac a nie byłam jeszcze na tyle odwazna by isc na
silownie,posiedziałam w Internecie i poczytalam. Rozpisalam sobie plan na 5 dni
i wyglądał tak :
- Poniedziałek:
klatka + abs
- Wtorek:
plecy
- Środa :
nogi + abs
- Czwartek:
barki
- Piątek :
biceps/triceps + abs
Zaopatrzyłam
się w hantelki, posiedziałam troche na youtube i stworzylam sobie z tych
filmikow trening na każdy dzien i do tego dochodzilo 30/40 min biegania. Sobota
i niedziela była dla mnie dniem regeneracji !
zakochałam się w owsiance i każdego dnia staralam się ją
urozmaicac i zmieniac ,dodawalam duzo owocow ( wtedy był sezon i wszystko było
swierze i bardziej dostępne ) roznego rodzajow orzechow i platkow. Wszystko
było dla mnie nowe i ekscytujące dopiero kilka miesięcy pozniej zakochalam się
w omlecikach. Staralam się by sniadanie było moim największym i najbardziej
owocowym,słodkim posilkiem by pozniej nie czuc chetki na #ciastki !
1.
- 3 łyżki
owsianki
- 2 łyżki
płatkow ryzowych
- Banan
- 2 kostki
gorzkiej czekolady
- Szklanka
wody
- Lyzka
slonecznika
2.
- 2 łyżki
płatków jaglanych
- 4 łyżki
płatków owsianych
- Garsc
migdałów
- Lyzka
odzywki białkowej
- Banan
- truskawki
- Szklanka
wody
Drugi
posiłek był zazwyczaj na slono np.
- Biały
twarog
- Łyzka
jogurtu
- Rzodkiewki
- Słonecznik
- Szczypiorek
2.
- Omlet na
słono
- 2 jajka
- Pieczarki
- koperek
- Pomidor
- cebulka
-
Mój 3 i 4
posilek wyglądają podobnie, robilam zazwyczaj wiecej i dzielilam na dwie
porcje. Np.
- Pół
makaronu ryzowego
- Piers z
kurczaka
- Garsc
pieczarek
- Cukinia
- Cebula
- Brukselka
( wszystko
gotowane w mleku kokosowym )
Na ostatni
posilek zazwyczaj jadlam jajka w roznej postaci + gotowane warzywka.
Bardzo duzo
czytalam i interesowalam się zdrowym jedzeniem, duzo kombinowałam i
eksperymentowałam. staralam się robic szybkie i zdrowe posilki.
Na odstępstwa
pozwalalam sobie raz w miesiącu i była to zazwyczaj pizza lub chipsy .
Skąd brałam
motywacje? Dobrze wiedziałam,że muszę być konsekwentna w tym co robie, ze jeśli
teraz się poddam i odpuszcze to nigdy mi się nie uda. Kazdego dnia wstawalam i
robilam swoje wiedzac,ze to bardzo cięzka i zmudna praca nad soba, wolą walki i
charakterem. Nie oczekiwałam efektow już po tygodniu,czas lecial a efekty same
przyszly.
Mam nadzieje ze troche was zmotywowalam ! Do nastepnego wpisu !